poniedziałek, 30 grudnia 2013

Od Iriny

W nocy zaczął padać śnieg, ja leżąc wygodnie w ciepłej grocie nie zważałam na chłód, który rozciągał się poza jaskinią. Pomarańczowa poświata padająca od małego ogniska pokrywała kamienne ściany, coraz bardziej morzył mnie sen. Coś nagle dziwnie mnie przebudziło, otwarłam oczy i rozejrzałam się. Ponowne nawoływanie. Zmarszczyłam brwi i podniosłam się, moje kopyta zastukały na kamiennej posadzce, wcześniej leżałam na wysuszonym mchu. Wyściubiłam chrapy z otworu i prawie natychmiast ją cofnęłam. Przeklęta zima - przemknęło mi przez myśl. W końcu przełamałam się w sobie i ostrożnie wyszłam na zewnątrz, ziemia pokryta była lekkim puchem, już nie padało, za to mróz się nasilił. Powietrze było ostre i przejrzyste, noc wyjątkowo gwiezdna, a księżyc w pełni, dlatego było jasno. Zarżałam głośno.
Bez odpowiedzi.
Zaciekawiona musiałam wręcz iść przed siebie, lub w stronę dźwięku. Kiedy pokonałam jakieś 500 metrów doszedł do mnie dźwięk, jakby parskanie. Co tutaj do cholery robią konie? Biała Róża jest dość daleko, to nie mogą być członkowie. Nowe stado? Średnie Kopyto? Krótka Sierść? Z tego co wiem, oni wynoszą się zawsze na zimę. Może Zapuszczona Grzywa? Nie! To nie możliwe - rozważałam szybko. Coś błysnęło między drzewami. Zaczęłam się skradać.
To konie, a dokładniej to zastanawiająca się para przywódców.
Wyszłam szybko z zarośli, chciałam ich poznać, lub po prostu przyjrzeć się kim chcą. Tak jak postanowiłam podeszłam do jednego z siwych koni. Szturchnęłam go... i odskoczyłam! Rose?! Co ona tu robi?!
- Rose! - zawołałam zdumiona. Klacz cofnęła się kilka kroków, ale zaraz się uśmiechnęła.
- Irina... nie możesz nas opuścić, co?
- Idźże - mruknęłam i przytuliłam się do starej przyjaciółki. - Co wy tu robicie? - Zmierzyłam wzrokiem kilka koni, znajomych i tych nowych...

(Rose, dokończ c:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz