No i stało się. Nadchodził koniec roku, w którym spotkało mnie tyle fantastycznych rzeczy... Uśmiechnęłam się sama do siebie. Poznałam wspaniałych przyjaciół, znalazłam nową ścieżkę, którą podążam. No i znalazłam dom. Spojrzałam na znajome, końskie sylwetki krzątające się tu i ówdzie i świętujących sylwester. Wszystko odbywało się nad wodospadem. Konie z mocą ognia specjalnie podgrzały wodę i pobliski teren. Zabawa była przednia, wypełniona śmiechem i wspomnieniami, tymi wesołymi oczywiście.
-Cześć, Rose. - przywitałam się, gdy siwa klacz podeszła bliżej.
(Rose?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz