niedziela, 12 stycznia 2014

Od Jenny - C.D. historii Sashy

-Nie była bym taka pewna, podobno nie którzy umarli ze śmiechu... - Sasha zaśmiała się głośno i szczerze.
-Żartujesz sobie prawda?
-Nie. - powiedziałam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Nie przesadzaj, naprawdę. - skrzywiłam się ponownie na myśl o śnieżnych zabawach, ale stwierdziłam, że i tak nie dostanę spokoju jako prezentu od przyjaciółki.
-No ewentualnie możemy pojeździć jeszcze po jeziorze.
-No i widzisz, jednak umiesz się bawić.
Jeździłyśmy po jeziorze przez kilka godzin, aż w końcu spotkało nas coś, co przerwało te zabawy, głód.
(Saszu?)

Od Psotnika - C.D. historii Rose

Gdy dogoniłem Sashe głośno zarżałem. A ona zaraz po mnie. Po chwili byliśmy już przy lesie. Weszliśmy do niego i znowu bez powodu buchneliśmy śmiechem.
-Z czego się śmiejemy? - zapytałem ze śmiechem Sashę
- Yyyy, nie wiem  - odpowiedziała
I Znowu burza śmiechu. Później stworzyłem za sobą tornado z opadniętych liści i igieł. Gdy przestalismy się śmiać skierowałem tornado liściowe prosto na Sashe. Znowu zaczeliśmy się śmiać. Sasha troche się zdenerwowała więc skierowałą deszczową chmure prosto nad moją głową. Po chwili byłem cały mokry. Sasha zaczeła aż legać ze śmiechu. Ja wręcz przeciwnie. Później zaczeliśmy się gonić pomiędzy drzewami. Ale była zabawa. Zachowywaliśmy się jak młode źrebaki ale było fajnie. Nagle wpadła na mnie Delicate.
- Hey! - zawołałem
- O cześć Psotnik, sorki, musze lecieć wiesz. - odpowiedziała i popędziłą galopem przed siebie.
- Gdzie ona tak pędzi? -zapytała Sasha
- Yy, nie wiem
I kolejny wybuch śmiechem. Chwile później wróciliśmy na Nasze Pole. Gdy tam dotarlismy dowiedzieliśmy się śmiesznej historii.

(Sasha? Skoro masz wene to wymyślaj  )

piątek, 10 stycznia 2014

Od Sashy - C.D. historii Psotnika

Odwróciłam pysk, a gdy zauważyłam, że Psotnik biegnie za mną zatrzymałam się gwałtownie. Ogier omal na mnie wpadł, jednak zarył kopytami w ziemię i zatrzymał się ode mnie o parę centymetrów
- No i co teraz, przewodniczko? - spytał ironicznie, powstrzymując się od śmiechu
- Wybieraj... - uśmiechnęłam się szeroko, podnosząc wysoko uszy
- Ale co? - troszkę się pogubił
Westchnęłam.
- Czy mnie zawsze tak trudno zrozumieć? - spytałam w końcu, patrząc uważnie na przyjaciela
- Taaaa - kiwnął łbem, na potwierdzenie moich obaw
- Eh... wybieraj miejsce, gdzie pójdziemy! - wytłumaczyłam kręcąc pyskiem - Tak powinnam mówić?
- Tak, tak o wiele lepiej można się domyślić o co ci chodzi - dziwna sprawa, bo wybuchnęliśmy śmiechem w dokładnie tym samym momencie, tak naprawdę bez powodu
- To gdzie idziemy? - spytałam, kiedy opanowaliśmy śmiech
Zastanowił się chwilę, a przez ten krótki moment skierowałam wzrok w niebo. Słońce świeciło, jednak ciepło wcale nie było. Mróz, ale śniegu ani śladu. Dziwna pogoda, jak na zimę...
- Las Mieszany może być? - spytał po chwili, przerywając moje przemyślenia
Kiwnęłam potakująco łbem i ruszyliśmy żwawym kłusem, co chwila wybuchając niepohamowanym śmiechem. Kiedy byliśmy w mniej więcej połowie drogi, ruszyłam galopem. W tym momencie wszystko przestało mieć znaczenie. Nogi jakby same galopowały po ziemi, a reszta ciała latała między chmurami. Rzeczywistość odpłynęła gdzieś daleko. Tę jakże przyjemną chwilę, przerwał stukot kopyt i parsknięcie. To Psotnik mnie dogonił.
(Pstonik? Taaa, a mi się wydawało, że weny nie mam XD)

środa, 8 stycznia 2014

Od Psotnika

Gdy wstałem rano coś mi przyszło do głowy...
- Cześć Psotnik! Jakie jest twoje postanowienie noworoczne? - Podeszła do mnie Illusion.
- Hey, miałem wrócić do śpiewania - gdy to mówiłem troche sie zawstydziłem
- Dlaczego "wrócić" ?- Odpowiedziała ze śmiejącymi się oczami.
- Gdy byłem jeszcze samotnym ogierem... -zacząłem- to nie raz gdy się błąkałem po lesie lubiłem sobie pośpiewać, lecz pewnego dnia jakiś koń gdy usłyszał ze śpiewam zaczął sie ze mnie wyśmiewać. Ja byłem wtedy wrażliwszy i powiedziałam sobie ze nie bede już nigdy śpiewać. I tak zrobiłem. Teraz chcę do tego wrócić. Ktoś kiedyś mi powiedział że ładnie śpiewam, gdy to sobie przypominam od razu mam ochotę wrócić do tego.
Fajnie mi się jeszcze później gadało z Illusion, ale ona musiała iść.
Poszedłem do jakiejś groty i zasnąłem. Na drugi dzień gdy sie jeszcze nie obudziłem, coś lub ktoś zaczął mnie szturchać. Szybko stanąłem na nogi. Odwróciłem sie i zobaczyłem Sashe.
- Ufff. ..Ale mnie przestraszyłaś- powiedziałem
- Hehehe, koniec spania! idziemy!!
- Ale gdziee?
- Nie ważne rusz się!!
I pogalopowałem z Sashą ale gdzie ona chce mnie zaprowadzić ?

(Sasha dokończysz?)

Od Rose - C.D. historii Psotnika

- Noga będzie mnie chyba boleć do końca dnia...
Z trudem wstałam, otrzepując się. Mimo tego, wymusiłam uśmiech. Ciągle byłam trącana, to pewnie przez moje zamyślenie. Teraz była to jednak wina Psotnika. Szczerze, nie przejęłam się tym za bardzo. Chciałam już iść, gdy zatrzymał mnie.
- Naprawdę przepraszam! Jeszcze raz przepraszam!
Stanęłam prosto, czując nierówny grunt pod nogami.
- Nic się nie stało. Biegnij dalej.
***
Wieczór był chłodniejszy od poprzedniego. Postanowiłam poobserwować granice stada, lecz stały się one moim miejscem wypoczynku. Wpatrywałam się w gwiazdy, zastanawiając się nad każdą z największych. Rose w kosmosie... Nowa myśl spowodowała, że położyłam się na trawie, kocyku natury. Po pewnej chwili ułożyłam się na brzuchu. Wiatr rozwiewał delikatnie moją grzywę. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam i poczułam okropny ból w okolicach szyi.

(Lenka?)

niedziela, 5 stycznia 2014

Od Sashy - C.D. historii Jenny

- Matko, nie krzyw się tak! Potrzeba ci trochę ruchu - popatrzyła na nią przekonująco
- Uważasz, że jestem gruba? - spytała, udając oburzenie
- Nie, ale niedługo będziesz - zaśmiałam się - No chodź!
Po dziesięciu minutach udało mi się ją namówić, by chociaż spróbowała. Od razu wiedziałam, że się jej to spodoba i będzie chciała zostać jak najdłużej i miałam przeczucie, że będziemy się świetnie bawić. Wesoło ruszyłam kłusem, a Jenny, już nie tak chętnie, za mną. Kiedy szłyśmy, śmiałam się i skakałam, lekko szturchałam przyjaciółkę, biegałam w okół niej i robiłam wszystkie rzeczy, które pokazywały, w jakim świetnym nastroju jestem
- Optymistka się znalazła! - Jenny cały czas kręciła pyskiem, kiedy ją zapraszałam do wspólnej zabaw - Namówiłaś mnie już, żebym szła nad to jezioro, ale już do takiego skakania mnie nie na... - nie dokończyła, bo wepchnęłam ją w zaspę śniegu
- Nie przesadzaj! - stanęłam nad nią, przekrzywiając pysk - Śmiech to samo zdrowie, wiesz?
- wiem, wiem - wstała i strząsnęła śnieg z ciała - Ale nie w dużej ilości
-Śmiech to jedyna rzecz, która jest zdrowa w każdych ilościach - zaprzeczyłam

 (Jenny? XD wene mam!)

Noworoczne postanowienia - wyniki misji

Do ostatniej misji "Noworoczne postanowienia" zgłosiła się maksymalna ilość osób. Za poprawnie wykonane zadanie miała być nagroda w postaci Piwnego Blasku, do dodania dwóch mocy.
Oto prace:



1) Jenny


Ocena Rose: Wszystko według polecenia. Jenny chce odnaleźć krainę jabłek. Może uda jej się dzięki Piwnemu Blasku, który dostaje!

2) Illusion


Ocena Rose: Długo zastanawiałam się, czy zaliczyć tą pracę. Przedstawia ona futrzaka, który chce nie zabić się. Postanowiłam w końcu, że jednak tak, gdyż Ill na pewno się starała. 

3) Psotnik


Ocena Rose: Liczyłam, że ktoś narysuje coś na tej stronie xD Cieszę się, że mamy tak utalentowane osoby w stadzie! Psotnik dostaje nagrodę.

4) Irinka



Ocena Rose: Irina bardzo się postarała, chociaż rysunek podobno wykonywała w 3 minuty. Dostałaby coś, gdyby nie to, że został przysłany aż o dzień za późno. Biedna klacz myślała, że nikt się nie zorientował, jednak było już za późno xD Podziwiajmy "Irinkę i jej kochasia".
Oxi: Rołz, jag tak możesz, a może ona szukała modela?
Rosee: Nje, na PW napisała mi wszystkie swoje grzeszki XD
CZYLI SIĘ PRZYZNAŁA! BEZ BICIA! To w nagrodę daj jej tą nagrodę XD
Wszystkie osoby, które wygrały Piwny Blask, mają przysłać swoje dwie nowe moce KiteKat222. Zostaną dodane do formularza konia.

Rołz znawca sztuki c':
~ Oxi :*

Od Avokado - C.D. historii Rose

Spojrzałem w oczy Rose.
- To stado to moja rodzina.- powiedziałem powoli i szczerze. Klacz uśmiechnęła się.
- Dobrze, że tak myślisz. - odparła. Spojrzałem w niebo. A może jednak Rose ma racje? Zebrałem resztki odwagi w sobie. Szybko powiedziałem.
- Mam noworoczne postanowienie. - rzekłem do klaczy.
- Jakie? - zaciekawiła się. - Myślałam, że nie lubisz postanowień i nie masz
- Dobrze myślałaś. - weschnąłem. Teraz albo nigdy. -I zmieniłem zdanie. Te jest szczególne. Chcę odnaleźć rodzinę przed końcem stycznia.

< Rose, CD c: >

Od Movglith

A więc słuchając Sonaty Księżycowej Ludwika van Beethovena piszę opowiadanie xD
_________________________________________________

Była noc. Blady, okrągły księżyc świecił jasno i słabo. Trawy delikatnie szumiały poddając się kołyszącemu je wiatrowi. W oddali widać było jezioro. Księżyc odbijał się od jego pomarszczonej tafli, a obraz kołysał się jak łódka. Leżałam koło Felixa. Spał, ale ja nie mogłam zasnąć. Dla mnie było jeszcze wcześnie i nie byłam w ogóle zmęczona. Mrugałam powoli powiekami. Nagle przede mną przebiegł jakiś koń. Pędził szybko, mocno uderzając kopytami o ziemię. Zbytnio mnie to nie zdziwiło. No tak, galopujący koń w środku nocy. Uniosłam głowę i popatrzyłam na Felixa. Spał dalej. Próbowałam zasnąć, ale dalej nie mogłam. Słyszałam wiatr, który rozrzucał różne rzeczy, jakby torował sobie drogę. W oddali dostrzegłam kilka koni. Ospale, jakby obudzone z głębokiego snu, pokazywały coś i rozmawiały. Może ten koń tam pobiegł i je obudził? Trochę bliżej zobaczyłam innego konia. Czułam, że mnie obserwuje. Przez ciemność nie dało się określić nawet koloru jego maści, a tym bardziej kim jest. Wstałam. Zrozumiał, że go zobaczyłam i pognał w drugą stronę. Nie przejęłam się nim wcale. Powoli ruszyłam nad jezioro. Te konie, które wcześniej widziałam teraz spały na trawie. Podniosłam głowę wysoko i popatrzyłam w niebo. Było piękne. Mnóstwo gwiazd- większych i mniejszych, jaśniejszych i takich, które święcą słabiej. Widoku nie przysłaniała ani jedna mała chmurka. Położyłam się. Chyba zasnęłam. Kiedy się obudziłam dalej była noc. Zerwałam się i jak najciszej pobiegłam do Felixa. Ułożyłam się tam gdzie wcześniej i zasnęłam.

CDN

piątek, 3 stycznia 2014

Od Rafaello - C.D. historii La Petite Robe Noire

Wiedziałem, że tak będzie. Czułem się, jakby ze mną zerwano. Z La Petite nie widziałem się w sumie od kilku miesięcy. Przestawałem do niej coś czuć. Kochałem ją, jednak z każdym dniem coraz słabiej. Pamiętałem wyraźnie jej pysk, ale każdej nocy coraz bardziej oddalał się. Kiedy teraz ją ujrzałem, skakałem z radości. Może nie zewnętrznie, ale wewnętrznie bardzo.
Przytuliłem się do klaczy, wciąż nic nie mówiąc. Do czasu...
- Przepraszam, ale kiedy wrócisz, mnie może już nie być - spojrzałem jej głęboko w piękne oczy. - Jesteśmy tutaj, ale przez jak długi czas? Zobacz, staramy się, lecz wszystko znowu rozwala się.
Spuściła głowę, po czym podniosła ją. Nie było w tym ruchu ani energii ani zmysłowości.
- J-jak to?... Gdzie będziesz?
Spojrzałem na Rose, przysłuchującej się rozmowie z niedaleka. Nie miałem jej tego za złe, nie miałem nic do ukrycia. Byłem zły na siebie.
- Niedługo wszyscy rozejdziemy się. Ale wierzę, że spotkamy. Pamiętasz, jak byliśmy szczęśliwą parą? To nie może się tak łatwo skończyć.
Ale kończy, pomyślałem smutnie. W tej samej chwili wyobraziłem sobie, jak całuję Małą Czarną w gęstej trawie, w wiosenny poranek... Z zadumań wyrwał mnie potężny, zimny podmuch wiatru.
- Niedługo będę musiała iść. Jestem tu gościnnie.
- Ale ty zawsze pozostaniesz w moim sercu... - wyszeptałem, gdy odchodziła swym wolnym, równym krokiem.
Rzuciliśmy głośne "żegnaj!" niemal w tym samym czasie. Ja miałem łzy w oczach. Nie zapytałem nawet, czemu? Nowe tereny SBR Deluxe były nam znane od jakiegoś czasu. Z tego wodospadu spijaliśmy razem wodę. Pojawiła się tak szybko jak teraz zniknęła. To bolało. Moją matkę także coś trapiło. Wyglądała tak, jakby miała skoczyć z klifu. Razem patrzyliśmy w niebo przez najbliższe 5 minut, po czym pobiegłem niezadowolony. Gdziekolwiek, by się zmęczyć i zastąpić czymś tą pustkę...

Gościnnie od La Petite Robe Noire

To był zwykły dzień. To znaczy, zwykły, o ile zwykły może być po stworzeniu końskiej elity pt.Deluxe. Lekko włóczyłam nogami po śniegu zostawiając ślady w białym, miękkim puchu. z daleka usłyszałam rżenie jakiegoś konia. Minęłam obojętnie Alfy i skierowałam się powoli do Wodospadu. Pamiętam, jak jeszcze rok temu byłam tutaj z Rafaello. I jak nagle wpadły do nas Alfy. Uśmiechnęłam się na myśl o tych wszystkich dobrych,starych chwilach. Łza lekko spłynęła mi z oka. Potrząsnęłam głową ze wzruszeniem i zrezygnowaniem. Pochyliłam głowę i sucha przeszłam do wewnętrznej góry we wnętrzu góry pod wodospadem. Lekko się położyłam i przymknęłam oczy.
-To tutaj jesteś?- usłyszałam znajomy głos i odpowiedziałam nie obracając głowy: Tak. Mieliśmy te same wspomnienia związane z tym miejscem. Ale to było tak dawno i nigdy nie wróci... Podnoszę się na chwilę z ziemi i patrzę na Rafaella: Muszę ci coś powiedzieć. Ja.....ja odchodzę. Cisza. Rafaello próbuje się otrząsnąć, udaje, że nie słyszy. Stukam kopytem o twardą ziemię. Odwraca ode mnie wzrok. Wiem, że to dla niego trudna decyzja i nie wiem, co się stanie.
- Ja....Rafaello...mam tylko jedną prośbę...obiecaj mi,że jak wrócę na wiosnę, to wróci również Stado Białej Róży razem ze swoją doskonałością. Proszę. Obiecaj.
Ogier spojrzał na mnie po raz pierwszy od kilku minut. Łamię się z moją decyzją, jednak wiem, że jest konieczna.

Rafaello? Tak, to prawda.

Od Psotnika - C.D. historii Sashy

Gdy Sasha podniosła mnie na duchu poszliśmy tańczyć. Było całkiem fajnie, ale nadal myślałem o Dekadzie. W pewnym momęcie gdy mnie zamurowało Sasha powiedziała:
-Ej, Psotnik co się dzieje? Ja sie ocieknąłem i wykrzyczałem
- Bo żyje sie raz!
 I pogalopowałem przed siebie. Gdy popatrzyłem w tył na Sashe ona zaczeła się śmiać. Popędziłem przed siebie nie zważając na nic. Nagle w kogoś uderzyłem.
- O jeju, przepraszam cie strasznie, nie chciałem, na serio sorki. - I Zobaczyłem że to była Rose. O Jejciu tak wpaść na Alfe? O ooł.. to już chyba po mnie. Przestraszyłem sie co powie Rose. Wstaliśmy z ziemi. Rose popatrzyła na mnie i powiedziała:

 (Rose? (; )

Od Sashy - CD historii Psotnika


- Ej., co jest? - spytałam podchodząc od tyłu przyjaciela
- Co? Aaaa to ty... - uśmiechnął się lekko
- Coś się dzieje? - badałam dalej, widząc nieobecny wzrok Psotnika
- Nic, nic - unikał mojego wzroku, jak ognia
Zaniepokoiłam się. Co takiego mogło się stać? Przypatrzyłam się ogierowi. Nie, dzisiaj smutny nie może być! Przecież jest Nowy rok!
- Mi możesz powiedzieć - uśmiechnęłam się - A poza tym, jest Nowy rok! Powinieneś się bawić, a nie siedzieć smutny, z dala od wszystkich
Chwilę milczał, wpatrując się w pustą, ciemną przestrzeń. Ja za to, wzrok skierowałam na niebo. Gwiazdy świeciły dziś wyjątkowo mocno, zresztą jak księżyc
- To jak? Powiesz mi, czy będziesz w sobie to dusił? Osobiście wiem, że zawsze lepiej się wyżalić, niż trzymać to wszystko w sobie, by potem wybuchnąć, aczkolwiek nie nalegam
Psotnik kiwnął pyskiem
- Chodzi o... o... - zaciął się zmieszany
- O? - nalegałam delikatnie
- O Dekadę... - westchnął
Przechyliłam głowę. Klacz?
- No... w pewnym sensie kochaliśmy się, jednak ona... no... ostatnio pokochała innego... - kiedy to mówił, wyraźnie było słyszeć tęsknotę
Przygryzłam wargę.
- Nie znam się bardzo dobrze, jeżeli chodzi o sprawy miłosne..., ale trzeba żyć dalej. Widocznie nie byliście na siebie skazani... no cóż zdarza się... W życiu będzie wiele przeszkód, bólu i smutków, jednak nie można się poddawać. Gdyby nie problemy życie byłoby nudne... Trzeba znaleźć w sobie siłę, by zapomnieć o przeszłości, a patrzeć w przyszłość... - widząc już nieco pewniejszy wyraz twarzy przyjaciela, stwierdziłam że jednak mu trochę pomogłam
- Dzięki... - uśmiechnął się
- Spoko, taka rola przyjaciół, nie? - zaśmiałam się - A teraz chodź sie bawić!
(Psotnik? Gdyby co, to kiedy to pisałam był jeszcze Sylwester, a dokładniej 3:30 XD)

czwartek, 2 stycznia 2014

Noworoczne postanowienia!

Nazwa misji: "Noworoczne postanowienia"

Opis: Zapewne większość koni ma noworoczne postanowienia, jednak ile osób je wypełnia? Rose, przechadzająca się po Naszej Łące stwierdziła, że mało. Nie mówiła, że to źle ani dobrze. Zwyczajnie dumała, co chwila zatrzymując się na innej myśli. Na dłuższy czas utknęła przy swoim postanowieniu. Już od dawna marzyła, by zaprzyjaźnić się z Illusion. Nigdy nie miała większej okazji poznać ją od każdej strony. Dopiero teraz, kiedy dołączyła do stada, może z nią porozmawiać. To był dobry cel... Nie chciała schudnąć, choć krytycznie patrzyła na swoje cielsko. Myślała raczej o lepszym, małym stadku. Nawet nie zauważyła leżącego na trawie Psotnika. Prawie się o niego potknęła. "Moje konie potrzebują zajęcia, potrzebna im jakaś misja, cel", wpadła na pomysł. Poradziła się kilku osobników, jednak najbardziej spodobał się jej pomysł z rysunkiem. Szybko pobiegła, by ogłosić okazję.

Cel misji: Narysuj na dowolnym programie graficznym noworoczne postanowienie swojego konia. Może być zmyślone i zabawne :)

Kilka zasad:
- nie kopiujemy cudzych prac,
- sami rysujemy swoje dzieło, ale z internetu możemy dodać jedynie niewielkie dodatki

Liczba osób, które mogą wziąć udział: 4 (4/4)

Nagrody: za dobrze wykonane zadanie 1x Piwny Blask (do dodania dwóch mocy) dla każdego biorącego udział

Czas trwania: 02.01 - 04.01.2013 r. do godz. 21:40

Do misji można zgłaszać się w komentarzach bądź na PW (KiteKat222). Działamy na zasadzie kto pierwszy, ten lepszy!

Od Movglith

Wszyscy świętowali Nowy Rok. Ja leżałam na trawie i rozmyślałam.
-Czemu nie idziesz?-spytał Felix.
-Źle się czuję-skłamałam.
-Zostanę z tobą.
-Nie, nie trzeba, idź.
Naprawdę po prostu nie miałam ochoty. Nie wiem czemu. Tak po prostu. Felix odszedł jeszcze raz oglądając się za siebie. Wstałam. Rozejrzałam się wokoło i stwierdziłam, że jest noc. Musiałam zasnąć. Już nie pamiętam gdzie jestem. Nie wiem, co się dzieje. Poszłam przed siebie.

Felix?

Od Jenny

Słoneczne promienie wpadły do mojej jaskini. Zacisnęłam mocno powieki i ukryłam pysk w sianie, które udało mi się znaleźć w pobliżu.
-Puk, puk - znajomy głos wyraźnie chciał przekazać, że już pora wstawać.
-Ty jeszcze śpisz? - uniosłam lekko łep, tuż nade mną stała Sasha rozpromieniona i uśmiechnięta.
-Tak jakoś...
-Na zewnątrz jest przecież wspaniała pogoda.
-Trzaskający mróz, gołe drzewa i lodowata woda. Po prostu marzenie... - mój sarkastyczny ton dawał się we znaki, jednak klacz dobrze wiedziała, że zima to nie jest moja ulubiona pora roku i zawsze ją przesypiam.
-Jenny śnieg w końcu spadł, wszytko jest białe. - Sasha mówiła z entuzjazmem, ja natomiast niezbyt chętna do rozmowy mruczałam coś tylko pod nosem.
-No weź, rusz się - niechętnie wstałam i powędrowałam za przyjaciółką. Miała rację, nocą spadło sporo śniegu, a przynajmniej wystarczająco. Wszyscy bawili się już w najlepsze. Wszędzie latały niekształtnie uformowane kule i inne cudaśne wymysły. Bujna roślinność otaczająca łąkę stała się barierkami, przez które nie dało się przedrzeć. Sasha spostrzegła na co patrzę.
-Psotnik znalazł drogę nad jezioro - klacz uśmiechnęła się. Jej entuzjazm czasamo mnie przerażał.
-A czemu akurat tam?
-Pojeździmy po lodzie. - skrzywiłam się na samą myśl o tym.
(Saszu?)

Od Rose - C.D. historii Avokado

Nie chciałam wtedy ani trochę, by Avokado się rozkleił. Wolałam, byśmy wszyscy razem się bawili. Było to przed rozmową z Jenny. Zarządziłam, ze wszyscy przeniesiemy się nad wodospad. Nie trzeba było długo tłumaczyć ani czekać. Spacerek zrobił nam wszystkim dobrze. Choć było ciemno, przemierzaliśmy przez część lasu. Kłusowaliśmy, przeskakując niewielkie kłody albo większe kamienie. Gdy dotarliśmy na miejsce i upewniliśmy się, że wszyscy są, zapytałam:
- Orientujesz się choć trochę, gdzie mogą być? To znaczy, twoja rodzina... To musi naprawdę boleć. Rodzice są ważnym elementem życia. Z larwy przemieniają cię w motyla, który następnie wylatuje na wolność, Avokado. Z rodzeństwem za to trudno się rozłączyć, jest cząstką ciebie.
Moje spojrzenie było przepełnione współczuciem, co chyba dostrzegł ogier.

(Avoakdo?)

Od Rose - C.D. historii Jenny

Faktycznie, w dalszej części wspominanej już przez nas, sylwestrowej imprezy, przenieśliśmy się nad wodospad. Słuchaliśmy muzyki wiatru i szemrzącej wody. Zauważyłam wtedy Jenny. Podeszłam do niej, gdyż dawno z nią nie rozmawiałam.
- Witaj! - także przywitałam się, zastanawiając się nad dalszym rozwinieciem rozmowy, jednak klacz zrobiła to za mnie.
 - Słyszałam, że nie wszystko jeszcze u ciebie gra.
Spojrzałam w stronę reszty koni.
- Niedługo już będzie. Aktualnie jestem trochę... zdenerwowana.
Jenny zaśmiała się, chociaż nieco sztucznie.
- Zawsze jesteś zdenerwowana - zaczęła powoli iść, a ja trzymałam się przy niej.
Spacerowała koło wodospadu i jednocześnie piła wodę, kierując ją w stronę swego pyska. Zatrzymała się przy przy miejscu obłożonym kamieniami. Postawiła kopyto na jednym z nich. Zastanawiała się nad czymś, postawiła je znowu na ziemię i powoli kroczyła do przodu. Gdy zrozumiałam, że niepotrzebnie przy niej jestem, powiedziała...

(Jenny? ^^)

środa, 1 stycznia 2014

Od Sashy

Wytknęłam nos z jaskini i od razu cofnęłam się do najdalszego kąta, byle jak najdalej od zimna. Co prawda, śniegu nie ma za dużo, jednak temperatura była taka, jakby był. Trudno sobie wyobrazić, że jest już nowy rok. Tym razem nie za bardzo odczuwałam tą całą radość, która powinna towarzyszyć każdemu podczas Sylwestra. Drgnęłam, słysząc stukot kopyt, które nieco tłumił śnieg. Po chwili zobaczyłam sylwetkę konia, idącego prosto w stronę mojej jaskini. Zaciekawiona wstałam, i zarżałam cicho. Koń słysząc mnie przyspieszył do kłusu. Uśmiechnęłam się.
- Hej - przywitałam się, kiedy koń, który okazał się klaczą, podszedł - Sasha jestem, a ty?
Klacz przez chwilę nie odpowiadała mierząc mnie wzrokiem, od kopyt po pysk. Kiedy skończyła przypatrywać mi się, uśmiechnęła się
- Delicate jestem - przedstawiła się
- Miło mi - teraz to ja się jej przyjrzałam - Jesteś młodą klaczą alfa, prawda?
- Tak... - przytaknęła
Mój uśmiech powiększył się (wiem, dziwnie to zabrzmiało XD)
(Delicate?)

Od Haszu - Jak tu dotarłam?

Cichy wiatr delikatnie głaszcze moje białe jak śnieg futro.Na czas zimy staję się wyjątkowo białe i puszyste. (Brzmi to trochę jak reklama kołdry.) Dopasowuje się do mrozu. Czarna mgła zdominowała lekkie światło księżyca. Dziwne, jest Nowy Rok, zima i ani śladu śniegu. Usiadłam na jałowej trawie i machnąłem parę razy ogonem, rozgarniając opadłe na ziemi liście. Kolejny dzień. Kolejna noc spędzona na wędrówce. W oddali słychać było szum płynącej rzeki.
Koniec przerwy.
Wstałam, spojrzałem na niebo i ponownie ruszyłem przed siebie. Wciąż miałem nieodparte wrażenie, że wyczuwam czyjąś obecność. Nie... W zasadzie okłamuję się, że to jedynie wrażenie. Wiem, że ktoś mnie obserwuje. Tylko co może robić na tego typu terenie ? Nie umiem określić jego siły, a tym bardziej zamiarów.Poczekam.
Przeszedłem jeszcze parę kroków kiedy usłyszałem głos wadery.
- Stój - powiedziała stanowczo, lecz bez zbędnej agresji
Przystanąłem i rozejrzałem się za waderą. Za drzewem ujrzałem świecące, niebieskie, końskie oczy.
- Co robisz na tej łące? - podeszła do mnie bliżej z dużą ostrożnością.
- Cześć. Mnie też miło cię poznać. - warknęłam - I po prostu tu wpadłam. To mój krótki przystanek.
- Przystanek ? Dokąd idziesz ? - zaciekawiła się.
- Nie twoja sprawa.
- Racja, nie moja... - przytaknęła nadal poważnym tonem - Ale znajdujesz się na terenie stada, do którego należę. Jak się nazywasz ?
- Haszu. - Ziewnęłam.
- Ja nazywam się Ilusion Należę SBR.
- SBR? Stowarzyszenie Batoników Reklam?
-Nie. Stado Białej Róży.
- Aaaa... - uciąłem jej.
< Illusion? >

Od Avokado - C.D. historii Rose

Rose wiedziała o co mi chodzi, co chyba nie było trudne. Nagle, straszny humor znikł.
- Takie tam... W sylwestra mam dziwne uczucia. Coś związane z rodziną. Zamierzam ją odszukać. - powiedziałem patrząc w oczy Rose. - Ale w Sylwestra trzeba się bawić, prawda?
Klacz uśmiechnęła się. Nie wiem, czy był to uśmiech wymuszony, czy szczery.
- Chyba, że chcesz, abym się przy tobie rozkleił, zamiast bawić się w Nowy Rok. - dopowiedziałem z uśmieszkiem. - Słyszałem, że będzie wielka impreza.
< Rose ? c: >

Od Primawera

Oprószona delikatnym, białym puchem okolica wydawała się dobrym miejscem na poranną przechadzkę - pomyślałem dzisiaj rano wyglądając ze swojej jaskini.
Wyszedłem więc na dłużej, nie tylko po to by wyjrzeć. Chłód. Ale przyjemny chłód. Ruszyłem kłusem po okolicy, w kierunku Łąki Młodości . Oddałem się całkowicie myślą o przeszłości, a raczej tylko o paru momentach w moim życiu. Bowiem nie pamiętałem czasów gdy miałem z rok i byłem małym, niezgrabnym źrebakiem. Może ich ogółem nie było? Sam nie wiem....Przecież kiedyś był młody. Prócz może paru wyjątków, ale wyjątki tylko potwierdzają regułę. I wtem upadłem. Moje nogi poślizgnęły się na zimnej i śliskiej powierzchni, rozjechały się i słychać było tylko jedno wielkie buum. Na szczęście nikt tego nie widział, jaki to niezdarny jest Primawer. Wstałem szybko, otrząsając się z resztek zimowego puchu i ruszyłem w bardziej bezpieczne tereny. Prawdę mówiąc szedłem w kierunku mojej jaskini, bo zimno się mi zrobiło po tym upadku. I mokro. Brr. Natknąłem się na jakiegoś konia, widocznie również się wybierał na małą wycieczkę. Była to wysoka, lecz niższa nieco ode mnie, siwa klacz. Przemierzała ze spokojem tereny na nic nie zwracając uwagi. Ruszyłem za nią, rezygnując z pójścia do jaskini i udałem się w kierunku północnym, którym właśnie szła.
-Hej! - zawołałem za nią i dopiero wtedy się obróciła w moją stronę
-Hej... - przywitała się
-Ładna dzisiaj pogoda, prawda? - odezwałem się - Tak w ogóle to jestem Primawer albo jak wolisz, mów mi Alek - dodałem przypominając sobie o dobrych manierach

<Illusion, dokończysz?>