Faktycznie, w dalszej części wspominanej już przez nas, sylwestrowej imprezy, przenieśliśmy się nad wodospad. Słuchaliśmy muzyki wiatru i szemrzącej wody. Zauważyłam wtedy Jenny. Podeszłam do niej, gdyż dawno z nią nie rozmawiałam.
- Witaj! - także przywitałam się, zastanawiając się nad dalszym rozwinieciem rozmowy, jednak klacz zrobiła to za mnie.
- Słyszałam, że nie wszystko jeszcze u ciebie gra.
Spojrzałam w stronę reszty koni.
- Niedługo już będzie. Aktualnie jestem trochę... zdenerwowana.
Jenny zaśmiała się, chociaż nieco sztucznie.
- Zawsze jesteś zdenerwowana - zaczęła powoli iść, a ja trzymałam się przy niej.
Spacerowała koło wodospadu i jednocześnie piła wodę, kierując ją w stronę swego pyska. Zatrzymała się przy przy miejscu obłożonym kamieniami. Postawiła kopyto na jednym z nich. Zastanawiała się nad czymś, postawiła je znowu na ziemię i powoli kroczyła do przodu. Gdy zrozumiałam, że niepotrzebnie przy niej jestem, powiedziała...
(Jenny? ^^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz