Gdy dogoniłem Sashe głośno zarżałem. A ona zaraz po mnie. Po chwili byliśmy już przy lesie. Weszliśmy do niego i znowu bez powodu buchneliśmy śmiechem.
-Z czego się śmiejemy? - zapytałem ze śmiechem Sashę
- Yyyy, nie wiem - odpowiedziała
I Znowu burza śmiechu. Później stworzyłem za sobą tornado z opadniętych liści i igieł. Gdy przestalismy się śmiać skierowałem tornado liściowe prosto na Sashe. Znowu zaczeliśmy się śmiać. Sasha troche się zdenerwowała więc skierowałą deszczową chmure prosto nad moją głową. Po chwili byłem cały mokry. Sasha zaczeła aż legać ze śmiechu. Ja wręcz przeciwnie. Później zaczeliśmy się gonić pomiędzy drzewami. Ale była zabawa. Zachowywaliśmy się jak młode źrebaki ale było fajnie. Nagle wpadła na mnie Delicate.
- Hey! - zawołałem
- O cześć Psotnik, sorki, musze lecieć wiesz. - odpowiedziała i popędziłą galopem przed siebie.
- Gdzie ona tak pędzi? -zapytała Sasha
- Yy, nie wiem
I kolejny wybuch śmiechem. Chwile później wróciliśmy na Nasze Pole. Gdy tam dotarlismy dowiedzieliśmy się śmiesznej historii.
(Sasha? Skoro masz wene to wymyślaj )
C.D Sashy ;)
OdpowiedzUsuńMacie tu jeszcze zimę? :C
OdpowiedzUsuń