-Nie była bym taka pewna, podobno nie którzy umarli ze śmiechu... - Sasha zaśmiała się głośno i szczerze.
-Żartujesz sobie prawda?
-Nie. - powiedziałam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Nie przesadzaj, naprawdę. - skrzywiłam się ponownie na myśl o śnieżnych zabawach, ale stwierdziłam, że i tak nie dostanę spokoju jako prezentu od przyjaciółki.
-No ewentualnie możemy pojeździć jeszcze po jeziorze.
-No i widzisz, jednak umiesz się bawić.
Jeździłyśmy po jeziorze przez kilka godzin, aż w końcu spotkało nas coś, co przerwało te zabawy, głód.
(Saszu?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz